16 lutego 2019

Jakiego Need for Speed’a chcę zobaczyć w 2019?


Uwielbiana przeze mnie seria gier wyścigowych Need for Speed przez wiele lat miała problem z odnalezieniem swojego stylu. Sympatycy serii długo czekali na chociażby namiastkę tego, co dostali w Most Wanted (2005). Kiedy wydawało się, że seria wraca do tego, za co została pokochana przez miliony, ostatnia część Need for Speed’a zrobiła wyraźny krok w tył.

Słowem wstępu o ostatnich produkcjach...


W internecie od jakiegoś czasu krążą plotki, że EA ma zamiar wydać nowego Need for Speed’a jeszcze w tym roku. Ta wiadomość daje możliwość przeanalizowania poprzednich odsłon serii i zastanowienia się co okazało się dla Need for Speed’a dobre, a co złe. I w ten oto sposób cofniemy się do Need for Speed (2015), który okazał się być naprawdę udanym rebootem. W końcu dostaliśmy szerokie możliwości tuningu wizualnego, który przecież był utożsamiany z marką od naprawdę dawna, a co najmniej od Underground’a 2, który oferował pokaźne możliwości modyfikacji wyglądu naszych wozów.

Need for Speed (2015) miał klimat rodem z pierwszego Most Wanted oraz rok młodszego Carbon’a. Wróciliśmy do nielegalnych nocnych wyścigów i zabaw w kotka i myszkę z miejscową policją. Nie była ona co prawda zbyt wymagająca, ale z dużym sentymentem ograłem ten tytuł. Fani serii dostali też coś, na czego brak od bardzo dawna już narzekali - rozbudowany system tuningu wizualnego samochodów. Jeżeli chcesz poznać moją pełną opinię o Need for Speed (2015) to odsyłam do swojej recenzji.

Nowy system tuningu został także przeniesiony do ostatniej odsłony - Need for Speed Payback (2017), która moim zdaniem jest jedną z najgorszych części tej marki. Mimo wielu podobieństw do udanego reboota z 2015 roku, gra postawiła ogromny krok wstecz całkowicie rezygnując z policji w ogromnym otwartym świecie. Sytuację pogarsza jeszcze agresywna polityka dotycząca loot’ów. W ten sposób zniszczono ideę stworzoną w 2015 roku polegającą na stworzeniu samochodu marzeń. Zamiast kupować potrzebne nam części byliśmy zmuszeni do zakupu losowego ekwipunku.


Coś nie do końca dobrze zagrało...


Obie ostatnie części Need for Speed'a wróciły także do pewnego rodzaju fabuły. Nie były to dość porywające historie, a bardziej pretekst do wyjechania w miasto. W ten sposób w reboocie z 2015 roku poznaliśmy piątkę znajomych, którzy reprezentowali różne style jazdy, choć nie poznaliśmy nawet imienia sterowanej przez nas postaci. W Payback sytuacja się zmieniła. Dostaliśmy konkretną grywalną postać, a nawet trzy! Można się pośmiać, że EA wykorzystało pomysł GTA V. W ostatniej odsłonie pojawił się nawet nienajgorszy polski dubbing.

O ile Need for Speed (2015) był wykonany poprawnie i spokojnie można nazwać tą część prawdziwym rebootem, tak przy Payback EA zrobiło coś, co zniszczyło wysiłek włożony we wcześniej wspomnianą grę z 2015 roku. Pomysł na klasy pojazdów był dość ciekawy, ale został źle rozegrany przez rozdzielenie osobno klasy do ucieczki przed policją i rezygnując z niej w otwartym świecie. Po mało wymagających pościgach w Need for Speed (2015), widząc okładkę Payback z policyjnym śmigłowcem nad sportowymi samochodami, liczyłem na wymagające refleksu i sprytu pościgi policyjne w wielkim otwartym świecie. Zamiast tego dostaliśmy liniowe ucieczki w ramach eventu. Za ten zabieg EA dostało ode mnie ogromny minus.

Ogółem bolączką ostatnich części jest właśnie otwarty świat. Dobrze, że twórcy postawili na wolność, ale ta wolność jest mocno rozmyta w mocno korytarzowym świecie. Zamiast wielu alternatywnych tras, oba światy zostały skonstruowane tak, że do prawie każdej lokacji prowadzi jedna droga. Nie pomogło nawet oddanie bezdroży w Payback, ponieważ poza pustynią nadal mieliśmy do czynienia z korytarzowymi trasami.


3 cechy Need for Speed'a


Każdego Need for Speed'a powinny cechować charakterystyczne dla serii elementy, dzięki którym seria zebrała tak liczne grono fanów. Do tych elementów należą przede wszystkim:

  • Po pierwsze - otwarty świat. Poprzednie części pokazały, że seria powinna kojarzyć się przede wszystkim z wolnością. Otwarty i zachęcający do eksploracji świat jest podstawą Need for Speed’a. W Payback dobrym pomysłem były inspirowane BurnOut Paradise billboardy do zniszczenia, a w Need for Speed (2015) rozsiane po całym mieście części do zgarnięcia, miejsca do kręcenia bączków oraz panoramy.

  • Po drugie - wymagające pościgi policyjne. Nieodłącznym elementem Need for Speed’a muszą być pościgi policyjne. W Payback znalazło się dla nich miejsce, ale tylko w bardzo liniowych misjach. Nie wiecie nawet jak rozczarowany byłem, gdy przemierzając rozległy świat poprzedniej części serii nie mogłem znaleźć ani jednego radiowozu, który podjąłby się pościgu za mną. W przypadku Need for Speed (2015) policja jeździła po całym mieście. Bardzo podobało mi się rozwiązanie, które pozwalało uniknąć pościgu poprzez zapłacenie mandatu. Niestety nie miało to najmniejszego sensu, bo policja w tej części była całkowicie niewymagająca, a uciec było łatwiej niż zacząć pościg.

  • Po trzecie - rozbudowany tuning. Ten element od ostatnich dwóch odsłon jest wykonywany chyba najlepiej. Bardzo przypadł mi do gustu rozbudowany edytor, który pozwala na naprawdę pokaźne modyfikacje. Przypomina to trochę te możliwości modyfikacji, które dostaliśmy w kultowym Most Wanted (2005) oraz Carbon.


Czego chcę w Need for Speed (2019)?


Po gorącym przyjęciu Need for Speed (2015) i rozczarowującym mnie Payback najbardziej chcę powrotu na ścieżkę zapoczątkowaną w 2015 roku. Payback miało kilka ciekawych rozwiązań, ale w porównaniu do reboota z 2015 była to gra po prostu uboga. Pomysł na klasy pojazdów był ciekawy i byłby lepszy, ale bez osobnej klasy do ucieczek przed policją. Stworzenie namiastki mniej korytarzowych tras także może sugerować ciekawy pomysł na przyszłość i chciałbym zobaczyć rozwinięcie tej idei.

Chciałbym powrotu do ulicznych wyścigów w ogromnym mieście. Pustynia była ciekawym urozmaiceniem, ale o wiele bardziej brakuje mi klimatu rodem z pierwszych części Szybkich i Wściekłych. Twórcy mogliby zaprojektować nowy świat, który byłby miastem o licznych skrzyżowaniach oraz wąskich równoległych uliczkach używanych jako skróty rodem z Carbon'a.

Przede wszystkim oczekuję  najważniejszych według mnie trzech cech serii Need for Speed. Czyli otwartego, żyjącego świata, którego porządku będzie strzec wymagająca policja. Jeżeli chodzi o modyfikacje pojazdów, to wystarczy mi naprawdę udany edytor z Need for Speed (2015). Nie ma on w moim odczuciu praktycznie żadnych wad i pozwala na modyfikację naszych samochodów tak, aby się nam nimi lepiej kierowało.