Zapowiedź nowego Ghost Recon'a przyniosła niemałe emocje. Dla wielu to For Honor było największą niespodzianką Ubisoftu podczas tegorocznej edycji E3. Natomiast dla mnie to był nowy tytuł sygnowany nazwiskiem Toma Clancy'ego.
Niestety jedyne co zostało zaprezentowane to 5-minutowy gameplay przedstawiający rozgrywkę. Rozgrywkę na jaką czekałem od bardzo dawna. Otóż przyjdzie nam w niej toczyć wojnę z kartelami narkotykowymi w otwartym świecie. Dodatkowo, twórcy obiecują 4 osobową kooperację. Jeżeli jeszcze wam mało, to twórcy na wspomnianym materiale pokazali, że gracz (bądź gracze) otrzymają ogromną swobodę w wykonywaniu misji. Przyznam szczerze, że mnie kupili.
Kliknij aby zobaczyć wszystkie materiały wideo o Tom Clancy’s Ghost Recon: Wildlands
Jako, że jestem ogromnym miłośnikiem gier z otwartym światem dających swobodę wykonywania misji, ta gra bardzo mi się spodobała i bardzo żałuję, że to wszystko co wiemy o tym tytule. Póki co żadna produkcja sygnowana nazwiskiem Toma Clancy'ego mnie nie rozczarowała, mimo, że odpowiada z nie Ubisoft, który prowadzi dość agresywną politykę płatnych DLC. Pragnę zauważyć, że jest to już trzecia gra z nazwiskiem tego, zmarłego w 2013 roku pisarza. Na dodatek, żeby w nie wszystkie pograć musimy jeszcze trochę poczekać, ponieważ najbliższa ma premierę tej jesieni (Rainbow Six: Siege), druga wiosną 2016 (The Division), a ta o której tej wpis, w szeroko pojętym 2016 roku. Chociaż jak to było w przypadku The Diviosn, ta data może się zmienić na 2017 rok.
Gdy zaprezentowano The Divison stwierdziłem, ze to będzie naprawdę dobra gra w postapokaliptycznym, otwartym świecie. Po tegorocznym E3 to właśnie nowy Ghost Recon zyskał u mnie większe zainteresowanie od bliższych nam do premier produkcji Ubisoftu.